Oczywiście, że można. Przekonali się o tym wszyscy, którzy mieli przyjemność uczestniczyć wczoraj w Pierwszym Wieczorze z Polskim Winem zorganizowanym przez Stowarzyszenie Kobiety i Wino, we współpracy z Galicia Wine & Travel Tours i Podkarpackim Polem, w Winotece Winoman.
Pączki jakie dziś znamy robi się dopiero od XVI w. Wcześniej były to ciężkie twory z ciasta chlebowego, nadziewane słoniną, boczkiem albo solonym śledziem...
Historia pączków, a raczej ich przodków sięga czasów starożytnych, kiedy to Rzymianie w karnawale zajadali się ciastem smażonym w głębokim oleju. Znane są również zapiski klasztorne z XIII i XIV w. opisujące smażenie ciasta chlebowego.
Później pączki stały się nieco bardziej popularne i przyrządzano je również w domach (bogatszych oczywiście) mieszkańców miast i wsi. Były to bardzo tłuste wypieki, z nadzieniem mięsnym, podawane ze skwarkami i zapijane wódką. Ówczesne pączki były podobno tak twarde, że trafienie takim pączkiem w oko gwarantowało solidnego siniaka.
Dopiero w XVI w. najprawdopodobniej wzorując się na wypiekach Arabskich zaczęto pączki przyrządzać na słodko, a ponad sto lat później ciasto na pączki stało się miękkie i puszyste za przyczyną dodanych do niego drożdży.
Ciekawe są również teorie na temat tego jak pączek stał się okrągły;
jedna mówi, że okrągłe pączki z nadzieniem wymyśliła Cecylia Krapf, w swojej wiedeńskiej cukierni zaczęła wypiekać pączki okrągłe pączki z nadzieniem z owoców z kompotu,
druga dotyczy pewnego cukiernika, który mimo swoich "słabych" warunków fizycznych bardzo chciał zaciągnąć się do Armii Pruskiej, przyjęto go ale tylko do obsługi kuchni polowej, mimo to cukiernik był tak szczęśliwy, że postanowił przygotować dla swoich kolegów żołnierzy ciastka podobne do kul armatnich - okrągłe pączki.
Chrust, czy jak ktoś woli z francuskiego faworki pochodzi z Litwy i Niemiec i ma dużo krótszą historię, powiązaną z pączkami. Podobno powstał przypadkiem, na skutek nieuwagi pomocnika kuchennego, który pasek drożdżowego ciasta pączkowego wrzucił do rozgrzanego oleju. Chrust był więc na początku robiony z ciasta drożdżowego, potem z lanego i biszkoptowego. Dopiero stosunkowo niedawno wyewoluował do formy takiej, jaka znamy dziś - zbijanego ciasta z maki jajek i śmietany, z odrobiną spirytusu.
Wczorajszego wieczoru sięgnęliśmy nieco w stronę tradycji i zaproponowaliśmy wytrawne pączki z nadzieniem z bryndzy oraz lekko słonawy chrust z pastą z wędzonego pstrąga do młodego, wytrawnego Rieslinga z Winnicy Wieliczka. Efekt był naprawdę przepyszny.
W czasie degustacji można było również skosztować:
- prawdziwego oleju rzepakowego tłoczonego na zimno, nie rafinowanego
- wytrawnego Chardonnay 2015 w towarzystwie podpłomyków z serkiem ziołowym i warzywnym
- półsłodkiego (w smaku, bo gdyby nie wysoka kwasowość tego wina to jego wysoki cukier kwalifikowałby jako wino słodkie) Rieslinga 2015 z grzankami z serem pleśniowym, orzachami włoskimi i gruszką
- półsłodkiego cydru z Szarych Renet oraz słodkiego "Bzika" z szarlotką
- słodkiego, słomkowego Rieslinga 2016.
Wszystko to w towarzystwie Agnieszki Wyrobek-Rousseau i Piotra Jaskóły z Winnicy Wieliczka, którzy przez cały wieczór raczyli nas ciekawymi winiarskimi opowieściami.
To był naprawdę pyszny wieczór!